A miałam nie pisać tej recenzji. Nie wypożyczać kolejnej powieści, gdy termin oddania wielu książek znów nieubłaganie się zbliża. Nie da się prolongować (kolejka głodnych czytelników rośnie), a ja znów bije rekord w „pożycz jak najwięcej”. Choć wiadomo, że nie przeczytam i prędzej mnie te książki kiedyś zabiją, gdy półka (którą ktoś sprytnie zamontował w przypływie geniuszu nad moją głową) nie wytrzyma tego ciężaru.
Dlaczego o tej powieści chce tak uparcie napisać, skoro właściwie nie ma tu podobnych książek, a ja zbyt rzadko sięgam po taką literaturę?
Otóż przekonałam się, że „It’s snowtime” zadziałało lepiej niż niejeden poradnik psychologiczny! Jest ogromne prawdopodobieństwo, że zapomnicie o małych smutkach i może nawet o problemach przez duże P. Autorka zrobiła mi wyśmienite dwa dni. To był piękny czas wypełniony obłędnym humorem. I jakoś mi po prostu lepiej.
Na rynku jest pełno smutnych książek. Smutek ma taką wartość nadaną. Jak jest smutno to od razu jest ambitniej, dojrzalej i jest omnomnom. Chyba, że jest balans między rozpaczą, a humorem i czarny humor, sarkazm. Zdecydowanie trudniej jest rozśmieszyć. Poczucie humoru autorki bawi. I to jest naprawdę komedia, nie tylko z nazwy.
Jeśli chcecie spędzić czas uśmiechając się, a nawet śmiejąc w głos (a kto by nie chciał? I nieważne, że ktoś podejrzliwie patrzy, że słońce było za mocne lub oberwaliście kulką śniegu w głowę, jeśli jeszcze będzie śnieg) to „It’s snowtime” Anity Chrząszcz przychodzi z pomocą. Roni i Kami dzięki wam, i nie tylko, pokładałam się ze śmiechu.
O czym jest powieść „It’s snowtime”? Dowiecie się jak przeczytacie :)
Bardzo udany debiut. Polecam.
Paulina
Mogłabym przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPolecam, bardzo dobra komedia. Skutecznie poprawiła mi humor. A z biegiem czytania podobała mi się jeszcze bardziej.
Usuń