„Drzewo migdałowe” Michelle Cohen Corasanti
Zabiorą ci wszystko, co kochasz
Od jakiegoś czasu w Strefie Gazy znowu trwa konflikt. Kiedy pisałam tę recenzję w 2014 roku, było podobnie. Hamas zaproponował wtedy 24 godzinne zawieszenie broni, ale nie było wiadomo, co na to Izrael, wcześniej Hamas odrzucił analogiczne porozumienie i wystrzelił rakiety. Ta wojna wydaje się nie mieć końca. Jest wiele ofiar zwłaszcza po stronie palestyńskiej, a świat, jak zwykle w takich sytuacjach, patrzy bezradnie. To byłoby na tyle. Właściwie mam napisać recenzję, a nie streszczać sytuację na Bliskim Wschodzie. Od tego są serwisy informacyjne, a ja tymczasem omówię powieść, która tam właśnie się rozgrywa.
Drzewo migdałowe jest debiutem powieściowym Michelle Cohen Corasanti, Amerykanki z żydowsko-polskimi korzeniami. Poruszającą historią palestyńskiego chłopca o imieniu Ahmad. Dwunastolatka, który musi zmierzyć się z dotychczas nieznanymi przeciwnościami losu: śmiercią, wojną, walką o zapewnienie bytu rodzinie. I aby nie zostać pokonanym nie wystarczy przetrwać, czasem trzeba przebaczyć, a to jest najtrudniejsze.
Zacznę od tego, co w książce podobało mi się najbardziej. Autorka dobrze przedstawiła trwający już przeszło pół wieku konflikt palestyńsko-izraelski. Co ciekawe, Corasanti, pomimo że jest Żydówką, zdecydowała się pokazać sytuację na Bliskim Wschodzie z perspektywy palestyńskiego chłopca o imieniu Ahmad. To właśnie losy Ahmada i jego rodziny pozwalają lepiej poznać historię zwaśnionych narodów. I choć konflikt stanowi tylko tło dla tej opowieści, to Corasanti dobrze go wykorzystała ukazując tragedię narodu palestyńskiego. Dobrze nakreśliła dramat ludzi pozbawionych własnej ziemi, wypędzonych z domów, systematycznie poniżanych i gnębionych. Nie będę zdradzać, co dokładnie spotkało Ahmada i jego bliskich, by nie spojlerować, ale było tego trochę. A nawet za dużo i tu moje jedyne zastrzeżenie do Drzewa migdałowego, bo ogrom cierpień, jakie spadły na tę rodzinę, można byłoby uznać za iście hiobowe. Domyślam się, że zamiarem autorki było wzbudzenie naszych emocji i to się udało, lecz chwilami wydawało mi się, że tego wszystkiego jest za wiele, za dużo cierpienia. Nie zmienia to oczywiście faktu, że fabularnie historia jest bardzo ciekawa i zajmująca. Odbywamy podróż do miejsc, w których prawdopodobnie nigdy nie będziemy i gdzie nie chcielibyśmy żyć. Towarzyszymy naszemu bohaterowi od chwili, gdy kończy dwanaście lat, aż do starości. Śledzimy dzieciństwo Ahmada, karierę naukową, pierwsze miłości, a wszystko w zmieniającym się ciągle świecie, który pędzi do przodu, ale niestety, nie owocuje to końcem wojny.
Na uwagę zasługuje też przedstawienie kultury i zwyczajów Palestyńczyków, które Corasanti umiejętnie wplata w akcję powieści. Obrzędy zaślubin, lokalne potrawy, święta, życie codzienne ukazane są ciekawie i sprawiają, że chwilami czujemy się, jakbyśmy przenieśli się do opisywanych miejsc. Poznajemy lepiej innych od nas ludzi i jednocześnie nabieramy przeświadczenia o tym, że nawet w czasie wojennej zawieruchy każdy stara się żyć normalnie. Oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe.
Drzewo migdałowe to bardzo dobra powieść, która jednocześnie wciąga, porusza, zapada w pamięć i dotyka ważnych dla nas wszystkich spraw. Autorka nie dość, że stara się uwrażliwić nas na dramatyczną sytuację narodu palestyńskiego, to jeszcze serwuje nam przejmującą i porywającą historię, od której często trudno się oderwać.
Paulina
Recenzja została pierwotnie opublikowana na stronie Szortal.
Autor: Michelle Cohen Corasanti
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2014
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 342
ISBN: 978-83-7924-194-1
Ta książka dość długo leży w mojej biblioteczce. Muszę wreszcie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńWarto, chociaż takich książek to się szybko robi stos do przeczytania. Ale autorów jest wielu, a ja jedna. Tak sobie to tłumaczę:)
UsuńTa książka od lat za mną chodzi. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWtedy już pójdzie szybko, tylko trzeba znaleźć ten czas.
UsuńMuszę sobie zapisać tytuł. Interesująca fabuła, dodatkowo może pomóc lepiej zrozumieć aktualne wydarzenia.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Przypomniała mi się ta powieść po latach podczas oglądania "Stulecia Winnych", a potem usłyszałam, że znowu w Stefie Gazy trwa konflikt. I niestety nadal wszystko jest aktualne.
UsuńLubię takie porywające historie, dlatego z chęcią przeczytam tę książkę. Jestem jej bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńNa rynku ukazuje się wiele ciekawych książek, ale myślę, że warto znaleźć czas dla "Drzewa migdałowego".
Usuń