środa, 28 lipca 2021

„Lipcowe dziewczyny” Phoebe Locke (recenzja)

 

„Lipcowe dziewczyny” Phoebe Locke


„Lipcowe dziewczyny” Phoebe Locke (recenzja)



Urodzona siódmego lipca


Siódmy lipca to wyjątkowa data. Co roku tego dnia do domu nie wraca jedna kobieta. To również ważny dzień dla Addie. Gdy siódmego lipca 2005 roku kończy dziesięć lat, w londyńskim metrze wybuchają bomby, Addie wie, że nic nie będzie już jak dawniej. Kiedy ojciec wraca do domu zakrwawiony, dziewczynka pewna jest, że stało się to na skutek zamachów. Kilka dni później, Jessie, starsza siostra Addie znajduje w pokoju ojca portfel, należący do niedawno zaginionej Olivii Emerson. Jessie prosi siostrę, by zachowała wszystko w sekrecie, a obie udają się do męża Olivii, aby dowiedzieć się więcej o tajemniczej sprawie.


„Lipcowe dziewczyny” to druga, po „Człowieku z lasu”, powieść Nicci Cloke, młodej autorki publikującej pod pseudonimem Phoebe Locke. Długo zastanawiałem się, co napisać o książce. By nie było sztampowe „trzyma w napięciu”, „rewelacyjny thriller psychologiczny”, ani nie zdradzić za dużo z fabuły, by nie popsuć lektury tym, którzy powieści Phoebe Locke jeszcze nie czytali.


A jest o czym pisać, bo tak dobrego thrillera dawno nie czytałem (ups, nie udało się). Książka jest podzielona na kilka części, a narracja prowadzona z punktu widzenia dziesięcioletniej (przynajmniej na początku) dziewczynki. Każda kolejna część to przeskok o trzy lata. Śledzimy więc dalsze losy Addie i jej siostry. Coraz wnikliwiej poznajemy sekrety rodzinne, tajemnice i rozwój śledztwa w sprawie zaginionych kobiet. Im dziewczynka jest starsza, tym mniej naiwna, rozumie więcej i łączy kolejne części układanki. A w powieści dużo się dzieje. Jesteśmy nieraz zaskakiwani przez niespodzianki, jakie swoim czytelnikom zaserwowała Phoebe Locke. Nic nie jest oczywiste, nikomu nie można ufać, a im dalej zagłębiamy się w historię, tym robi się bardziej interesująco. I niebezpiecznie…


Na uwagę zasługuje świetny styl autorki, taki lekki, odrobinę gawędziarski, chwilami przypominający prozę Stephena Kinga. „Lipcowe dziewczyny” czyta się znakomicie, przez książkę płyniemy, chłonąc opowieść Addie, zmierzającą do zaskakującego finału. Więcej nie zdradzę, by nie psuć Wam zabawy. Spoilerowanie nigdy dobrze się nie kończy, a kto wie jak byłoby wśród fanów thrillerów? ;)


Jeśli macie ochotę na historię pochłaniającą bez reszty, dobrze napisaną, która zaskoczy Was niejeden raz, koniecznie sięgnijcie po „Lipcowe dziewczyny”. Książkę przeczytałem przysłowiowym jednym tchem i chętnie poznam bliżej poprzednią powieść autorki. I oczywiście czekam na kolejną powieść Phoebe Locke. Polecam gorąco, tak lipcowo.


Artur


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca



Tytuł: Lipcowe dziewczyny
Autor: Phoebe Locke
Wydawca: Czarna Owca
Liczba stron: 344
Data premiery: 14.07.2021





18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super, a ja zdecydowanie polecam :) Bardzo dobry thriller.

      Usuń
  2. Uwielbiam tego typu klimaty, więc ta książka mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że książka gdzieś mi tam mignęła, ale jakoś nie byłam jej ciekawa. Aż do twojej recenzji. Bo mega mnie zaciekawiłeś. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię zaskakujące książki, więc chętnie ją przeczytam. Możliwe, że mi się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli chodzi o thrillery to te osadzone we współczesnych realiach zaczęły mnie zwyczajnie nudzić, więc póki co zrobiłam sobie od nich przerwę, chociażby na rzecz...thrillerów historycznych, w których coraz bardziej się zakochuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z thrillerami historycznymi nie miałem wiele do czynienia, więc muszę spróbować. :)

      Usuń
  6. Tytuł zanotowany. Przeczytam przy najbliższej okazji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety to nie mój gatunek. Nie umiem się wkręcić w thrillery od jakiegoś czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Thrillery jak najbardziej mój gatunek :)

    OdpowiedzUsuń