„Riot Baby” Tochi Onyebuchi (recenzja)
Bunt w sercu
Autor opisuje dystopijną rzeczywistość Stanów Zjednoczonych, gdzie biali stworzyli państwo policyjne, a czarnoskórzy obywatele są prześladowani i praktycznie za nic zamykani do więzień. Taka sytuacja może tylko zaognić problem, sprawić, że w sercu rośnie nienawiść i bunt. A to już tylko krok do zamieszek i rozlewu krwi. Takich samych, jakie miały miejsce, kiedy rodził się jeden z bohaterów powieści Kev (dlatego nazywany jest Riot Baby, czyli dziecko buntu).
Kev wraz z siostrą i matką próbuje przetrwać w nieprzyjaznym świecie. Każde z nich radzi sobie na swój własny sposób. Matka zaharowuje się, by utrzymać rodzinę. Kev stara się chronić siostrę, by nie uległa mocom, które mogą doprowadzić ją i całą rodzinę do zguby. Sam jednocześnie próbuje utrzymać się na powierzchni, nie dać się wciągnąć w złe towarzystwo, by nie skończyć jak wielu jego kumpli, w więzieniu lub z kulą w piersi. A jego młodsza siostra Ella mierzy się z czymś, nad czym trudno zapanować.
Jednym z mocniejszych punktów „Riot Baby” jest, inspirowane prawdziwymi wydarzeniami tło społeczne. Rasizm, brutalność ulicy, dzielnice, gdzie nie ma nadziei na normalne jutro i nie wiesz, co przyniesie kolejna godzina, ani jakie niebezpieczeństwo kryje się za rogiem. Wszystko to jest bardzo dobrze zarysowane. Niestety wątek mocy, którą obdarzona jest Ella nie jest rozwinięty. W pomyśle drzemie ogromny potencjał, który trudno rozwinąć na niespełna stu osiemdziesięciu stronach. Z drugiej strony tworzy to mocną, brutalną opowieść, zamkniętą w naszpikowanej emocjami pigułce. I przyznam, że też lubię tak skondensowaną i pełną treści prozę.
„Riot Baby” może przypaść do gustu wielbicielom mocnych, zwięzłych historii. To opowieść o niesprawiedliwości i buncie, w świecie, w którym kolor skóry decyduje o wszystkim. Powieść dobitnie pokazuje co stanie się, gdy ujście znajdzie tkwiący wewnątrz nas gniew. Bo czasem jest go tak wiele, że nie sposób go kontrolować. Zdecydowanie warto przeczytać. Polecam.
Artur
Autor: Tochi Onyebuchi
Wydawca: Relacja
Rok wydania: 2019
Myślę, że to książka, po którą sięgnę, kiedy zechcę zanurzyć się w mocnym, ciężkim opowiadaniu. Jestem niesamowicie ciekawa tła społecznego, zwłaszcza zainspirowanego prawdziwymi wydarzeniami.
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie :)
UsuńPodoba mi się opis. Niedawno skończyłam czytać esej oczami czarnego obywatela USA. Książka wpisałaby się w temat
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, muszę sięgnąć po ten esej.
UsuńCzytając tę recenzję mimowolnie przypomniałam sobie sytuację z ubiegłego roku.
OdpowiedzUsuńAutor inspirował się prawdziwymi wydarzeniami.
UsuńJestem orwarta na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, bo szczerze polecam.
UsuńCzasami sięgam po dystopijne historie, więc niewykluczone, że książka ta by mnie wciągnęła.
OdpowiedzUsuńMusisz spróbować, nie powinnaś się zawieść.
UsuńW pierwszej chwili chciałam napisać, że niee to nie dla mnie, ale po chwili zastanowienia myślę, że mogłabym jednak książce dać szansę.
OdpowiedzUsuń