niedziela, 5 czerwca 2022

Stranger Things – sezony 1-3 (recenzja)

 



Udany powrót do lat osiemdziesiątych



„Stranger Things” zaczyna się niczym „Goonies”. Grupa dzieciaków w piwnicy rozpoczyna grę w Dungeons&Dragons. Kiedy wracają do swoich domów, jeden z nich znika po drodze. Koledzy szybko łączą zaginięcie z Demogorgonem, potworem występującym w grze D&D. Od tego momentu w miasteczku zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a w samym centrum wydarzeń jest paczka przyjaciół, próbujących odnaleźć zaginionego.


Serial ma rewelacyjny klimat, nie jest ani przez chwilę rozwleczony, a gra młodych aktorów jest na najwyższym poziomie. „Stranger Things” to kino fantastyczno-przygodowe dla osób w każdym wieku, a szczególnie przypadnie do gustu urodzonym w latach `70 i `80, ze względu na to, że serial utrzymany jest w konwencji filmów z tamtych czasów.


Jest udanym powrotem do lat osiemdziesiątych, bo ducha tamtych czasów czuć tu na każdym kroku. Jeśli uwielbiacie filmy i seriale z przedostatniej dekady dwudziestego wieku, serial będzie miodem na dusze. Bo nawiązań w produkcji Netflixa nie brakuje, a jest ich tak mnóstwo, że to temat na kolejny wpis.


„Stranger Things” to bardzo udany serial , a można powiedzieć, że jeden z lepszych jakie widziałem. Polecam, bo to prawdziwa perełka wciągająca bez reszty (jeden odcinek wystarczy, byście nie mieli już ochoty nigdy opuszczać Hawkins).


Niedawno miała premierę pierwsza część 4 sezonu „Stranger Things”. Nie zdradzając więcej (niedługo podzielę się swoją opinią), napiszę, że niczym nie ustępuje wcześniejszym częściom hitu Netflixa.


Artur

4 komentarze: