„Byliśmy w Oświęcimiu” to zbiór wspomnień trzech kolegów z obozu Auschwitz. Borowski napisał do niej cztery opowiadania, które ukazały się później w „Pożegnaniu z Marią”. Pierwsze wydanie książki ukazało się w Monachium w 1946 roku. Część nakładu oprawiono w więzienne pasiaki, a jeden egzemplarz w esesmański płaszcz. Niestety kilka lat później cały nakład zniszczono. Po tylu latach możemy wreszcie przeczytać te szokujące wspomnienia, w których autorzy opisali piekło obozu koncentracyjnego.
Bez idealizowania. Tak Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski i Janusz Nel Siedlecki pokazują codzienność w obozie. Brak jest podziału na dobrych i złych. Każdy chce przeżyć, a tragedia jednych jest być albo nie być dla innych – jak wtedy, gdy więźniowie opróżniają wagony z nowo przybyłych i wypełniają nimi ciężarówki kierowane do gazu. Po wszystkim wracają obładowani żywnością (nie wolno im było ruszać kosztowności i rzeczy nie do jedzenia). Kilka dni obóz będzie żył z tego, co przynieśli z „wyprawy” na rampę.
Nawet po wyzwoleniu byłym więźniom trudno było odnaleźć się w życiu. Bo „z Auschwitz się nie wychodzi”. Dla Tadeusza Borowskiego zakończyło się to śmiercią samobójczą. W 1946 roku autor napisał gorzkie słowa: „Spalono nam dom rodzinny, wymordowano przyjaciół, zniszczono kraj. Ale nie to nas boli. Boli nas, że w świecie, który miał być dla nas wyzwoleniem, panują te same reguły życia, które tak znienawidziliśmy w obozie: rozbój, kradzież i oszustwo”.
To trudna lektura i warto ją sobie dawkować, bo z uwagi na tematykę, nie jest to książka na jeden raz. Warto się z nią zapoznać.
Artur
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Słownym
Autorzy: Tadeusz Borowski, Krystyn Olszewski, Janusz Nel Siedlecki
Wydawnictwo: Słowne
Oprawa: twarda
Liczba stron: 210
Bardzo cenię sobie tego rodzaju literaturę, więc na pewno sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuń
UsuńBardzo zachęcam.
Na lekturę o takim kalibrze emocjonalnym muszę mieć odpowiedni nastrój.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz w odpowiednim nastroju to polecam.
Usuń